- To wydarzenie minęło.
Cum animal morietur (Kiedy umiera zwierzę)
1 maja 2020 – 31 marca 2021
Cum animal morietur (Kiedy umiera zwierzę)
Wystawa w Szpitalu św. Ducha
Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku
Wystawa czynna do końca marca 2021 r.
więcej informacji »
„Śmiertelność to najbardziej radykalny sposób myślenia o skończoności życia, który dzielimy ze zwierzętami, ale także uczucie współczucia, możliwość dzielenia niemocy, możliwość niemożliwości, cierpienie bycia podatnym na ból i bycia podatnym na ból przez to cierpienie”
– Jacques Derrida
Człowiek i zwierzę – byty wrażliwe, odczuwające, ale też przemijające, doświadczające śmierci, niekiedy śmierć tę sobie wzajemnie zadające.
Śmierć zwierząt jest w pewnym sensie śmiercią równoległą do śmierci człowieka, w dużej mierze śmierć zwierzęcia kreuje sam człowiek, a ów gest „panowania nad naturą” czyli posiadania mocy zabijania od wielu stuleci stworzył różnorodność form uśmiercania – m.in.:
– polowania,
– składanie ofiar religijnych ze zwierząt,
– rytuał ofiar zakładzinowych,
– praktykowane od średniowiecza do wieku XVIII procesy kryminalne (świeckie i kościelne) wszczynane przeciwko zwierzętom obwinianym za pojawienie się plag czy podejrzewanym o dokonanie morderstw na ludziach,
– wielowiekowe zabijanie zwierząt gospodarskich (w czasach obecnych wielki przemysł rzeźniczy),
– ubój rytualny,
– okrutne doświadczenia prowadzące do śmierci – wykonywane przez nowożytnych anatomów na psach, królikach, świniach, małpach, koniach, kozach i wielu innych zwierzętach,
– współczesne wykorzystywanie zwierząt w przemyśle farmaceutycznym, kosmetycznym i w wielu eksperymentach naukowych.
Trwająca setki lat, silnie odczuwalna nadal w obecnym świecie idea „panowania człowieka nad zwierzętami” ma dominujące źródło w wieku XVII, a ściślej w filozofii Kartezjusza przyrównującego zwierzę do maszyny, która nie odczuwa, nie myśli, nie posiada umiejętności mowy i nie posiada duszy odczuwającej. Zwierzęta były według niego automatami, które jedynie wydają dźwięki. W XVII stuleciu „uczeni”, zwłaszcza medycy dokonywali niezliczonej ilości potwornych eksperymentów na zwierzętach (w 1647 i 1648 roku sam Kartezjusz przeprowadzał doświadczenia anatomiczne na żywych (!) psach i królikach). Filozofia Kartezjusza nie tyle wynikała z wierności religii (biblijnemu antropocentryzmowi wynoszącemu człowieka ponad obszar innych istnień), a raczej stanowiła wynik przeciwstawiania się uczonych ówczesnym wierzeniom ludowym, według których zwierzęta myślą i czują.
Obok śmierci zwierząt, którą „dysponuje” człowiek istnieje także śmierć zwierząt, która ma miejsce w przynależnym im świecie, w naturze, pod niebem słońca i księżyca… Jest to śmierć naturalna – śmierć ze starości, w wyniku choroby, śmierć po przegranej walce z innym zwierzęciem, śmierć jakże prawdziwa, wpisująca się w porządek wszechświata.
O wszystkich tych „śmierciach” opowiada cykl prac Macieja Załuskiego tworzących wystawę „Cum animal morietur” („Kiedy umiera zwierzę”). Prace te – zarówno obrazy jak i instalacje – wyrażają refleksję nad tajemnicą samotności i umierania, samotnego umierania i umierającej samotności istot żywych. Każde z dzieł prezentowanych na wystawie ma swoją własną, odrębną historię; każde przedstawia śmierć zwierzęcia, ale jest to śmierć, która daje pewność istnienia animalistycznej duszy. Te subtelne, delikatne byty mieszczące się w zwierzęcych ciałach zdają się nie odchodzić ze świata bez aury duchowej – ptaki, lisy, jelenie posiadają animy, które świetlistą poświatą opuszczają anatomiczne kształty. Maciej Załuski wyraża przekonanie o istnieniu swoistej religii i wierzeń przynależnych bytom zwierzęcym; religii, która nocą przenika świat przyrody, odbijana światłem dalekich planet. Zwierzęca dusza istnieje i wychodzi z ciała, tak jak tchnienie ostatnie wysuwające się ustami w umierającym ciele człowieka. Dusza ta ma kształt stworzony na obraz i podobieństwo swojego właściciela, niekiedy jest światłem, najczęściej zaś promieniującą mandalą. Jakakolwiek by nie była – istnieje!
Prace malarskie Macieja Załuskiego zdaje się cechować pewna marzycielskość, łagodność, delikatność, idealizacja ujęć, podczas gdy instalacje posiadają ładunek wybitnie emocjonalny, być może z uwagi na fakt, iż twórca w dużej mierze wykorzystuje naturalia (kości, czaszki, zmumifikowane ciała zwierząt). Obiekty te stanowią rezultat osobistych znalezisk artysty (nie spożywającego mięsa) lub są „darami”, które otrzymuje od zaprzyjaźnionych osób, wyznających podobną mu filozofię życia i stosunek do zwierząt. Wszystkie te naturalia traktuje z równą uwagą, miłością i delikatnością, wybitnie cenne jest dla niego zarówno zmumifikowane ciało myszy, czaszka lisa, jak i pióro anonimowego ptaka.
Załuski stworzył swój własny język wypowiedzi łączący przeciwieństwa, łączący zimno z ciepłem, łączący w sobie zarówno precyzyjną konstrukcję sztuki czystej, na wskroś nowoczesnej, jak i przesadzonej, pełnej wzruszeń i pompy sztuki barokowej. Tworzy kompozycje misternie układając martwe zwierzęta, wyobraża milczące piękno faktury skrzydeł ćmy mknącej ku światłu żarówki, maluje cykl czaszek złączonych duchową świetlną poświatą z animą, tworzy niezwykle przejmujący portret głowy konia, w połowie utkany z końskiej czaszki – obie części głowy łączy czerwona symboliczna nić – nić życia, nić przeznaczenia, strużka krwi, koński ludowy amulet z czerwonej wełny pozbawiony mocy…
Prawdziwe kości i czaszki pełniące funkcję symbolu i znaku pamięci o istocie, która umarła, skonała, zginęła; układane w przejrzyste kompozycje, wzbogacane niekiedy szybą czy ramą wydają się „zarażone” ideową i ikonograficzną formułą kunstkammery – alegorycznych zbiorów osobliwości powstających w wyniku „zainfekowania” ideą curiositas (ciekawości/ żądzy poznania tego co osobliwe) i admiratio (zachwytu).
Dodatkowo użycie w instalacjach szyby stwarza dystans między widzem, a portretem zwierzęcia, przeobraża to co naturalne w artystyczne, niekiedy przypomina również ikonograficzną formułę relikwiarzy – w takiej interpretacji naturalia nabierają mocy sakralnej, nietykalnej; są czczone przez artystę z uwagi na fakt swojej czystości i nietykalności skalanych ludzką ingerencją, ale też skalanych faktem naturalnej śmierci.
Artysta wykorzystuje także w swojej twórczości powszechne znaki i symbole oraz formuły obrazowe popularne w dawnej sztuce i kulturze, takie jak np. portret trumienny – przybierający kształt przekroju trumny czy koło – znak harmonii i tego co nieskończone, emblemat Boga, znak wieczności wyobrażany w sztuce wschodniej przez mandalę, w zachodniej zaś ikonografii pełniący rolę m.in. clipeusa (imago clipeata) – wyobrażenia portretu osoby zmarłej ukazywanej w centrum koła na starożytnych sarkofagach.
W niektórych pracach zwierzęta wyraźnie spoglądają ku nam sztucznymi/malowanymi oczyma, przywołując refleksję Jacquesa Derridy „zwierzę patrzy na nas, a my jesteśmy przed nim nadzy”. „Oczy” nie widzących – martwych – zwierząt zdają się także nawiązywać do taksydermii – wypychania nieżywych zwierząt, które obdarza się szklanymi/plastikowymi oczami…
Oglądając prace Macieja Załuskiego odnosi się wrażenie, iż tym, co spaja je wszystkie, co je łączy i co nadaje im wspólny mianownik jest wszechobecna cisza. Cisza niema, którą wzbudzają w nas wyobrażenia malowanych i naturalnych czaszek; jest to też najcichsza z możliwych cisza aktu umierania, ale także cisza nocnego światła, które oświetla martwe zwierzęta i cisza duchowych mandali, które otaczając zmarłe byty dają im bezpieczną, eschatologiczną przestrzeń.
Cisza, milczenie, słowa zwierzęcej modlitwy szeptane w niezrozumiałym dla człowieka języku, wszystko to stwarza próbę odpowiedzi na pytanie jak zatem umiera zwierzę?
Kiedy umiera zwierzę…
/Jowita Jagla
Maciej Załuski (ur. 1986 r., w Toruniu).
W 2013 roku ukończył studia na kierunku Edukacja Artystyczna w Zakresie Sztuk Plastycznych, na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Członek Stowarzyszenia Aktywności Społecznej „Młyn” i grupy artystycznej „Fałdy”. W swojej twórczości artystycznej wykorzystuje rożne techniki plastyczne, przede wszystkim malarstwo i instalacje.
Prace Macieja Załuskiego przynależą do przestrzeni sztuki zaangażowanej, post-humanizmu, anty-gatunkowizmu, studiów nad zwierzętami (animal studies). Artysta „bada” i „przygląda się” złożonym relacjom między człowiekiem, a jego otoczeniem, między człowiekiem, a innymi bytami czy przedmiotami. Zarówno w twórczości jak i w życiu stara się podchodzić z wielką wrażliwością do środowiska, materii twórczej, innych żywych bytów.
W ostatnim czasie, w obszarze badań nad nie-ludzkimi zwierzętami Maciej Załuski podjął próbę zwrócenia uwagi na zwierzęta, w kontekście ich przemijania i śmierci, a także w kontekście prawa do naturalnego, godnego odejścia.
Malarstwo, instalacje:
Maciej Załuski
Nagrania terenowe/dźwięk:
Michał Zygmunt
Scenariusz wystawy:
Jowita Jagla
Kurator wystawy:
Jowita Jagla
Realizacja techniczna wystawy:
Paweł Chorostian, Andrzej Długołęcki, Dariusz Grzesiak, Marcin Zabłocki