- To wydarzenie minęło.
Pracownia Jerzego Nowosielskiego
17 stycznia 2023 – 11 maja 2023
„Kiedyś odwiedził mnie Nowosielski. Przyjąłem go w mieszkaniu. Rozmawiamy. W pewnej chwili Jurek mówi: „Tu jest bardzo miło, ale przejdźmy do pracowni. Wiesz, w pracowni jest zawsze coś świętego”. Święte słowa – pomyślałem, bo przecież do pracowni, jak do każdego miejsca kontaktującego nas z inną sferą, wchodzi się normalnie, ale wychodzi się z niej w osobliwy sposób – przez obrazy”. ~ Jerzy Tchórzewski, Teksty, Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Warszawa [1998], s. 180-184.
Uchwałą z dnia 22 lipca 2022 roku, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, ustanowił rok 2023 Rokiem Jerzego Nowosielskiego. W tym też roku przypada 100. rocznica urodzin wybitnego malarza, rysownika, scenografa, myśliciela odwołujący się do prawosławnej teologii i wieloletniego pedagoga akademickiego.
Z tej okazji Galeria Starmach – Inicjator Roku Jerzego Nowosielskiego, przygotowała wystawę Pracownia Jerzego Nowosielskiego, która będzie wieloczęściową próbą przypomnienia łódzkich i krakowskich wnętrz artysty, przywołaniem sposobu jego myślenia o pracy twórczej w jego prywatnym otoczeniu, jak i charakterystyczną tylko dla Nowosielskiego aranżacją przestrzeni mieszkalnych na potrzeby malarskiego atelier.
Pierwszą pracownią Jerzego Nowosielskiego był strych niewielkiego domu rodzinnego na ul. Podmiejskiej 9 w Krakowie. Niestety z okresu wojennego nie zachowały się żadne fotografie archiwalne, które mogłyby przybliżyć nam jej obraz. Pozostają jedynie wspomnienia jego przyjaciół artystów.
„Pracownia Jurka, którą mu urządził ojciec na strychu swojego domu, była duża, ładna, no powiedzmy, taka, jaka pracownia malarska być powinna. Chyba nie była ona niczym szczególnym udekorowana, jedyna jej dekorację stanowiły obrazy Jurka porozwieszane, poustawiane, niechowające się po kątach. I tak było w każdej jego pracowni. Jurek dobrze czuł się wśród swoich obrazów, nie odwracał ich plecami. Ile się dało, zawieszał na ścianach, czy ustawiał na sztalugach i one wyłącznie tworzyły klimat jego pracowni. A raczej nie klimat, lecz klimaty, bo Jurek co jakiś czas wymieniał obrazy, tworząc nowe zestawy, nowe environment, o innej niż poprzednie atmosferze, mające jedynie niezmienny, jedyny w swoim rodzaju nowosielski charakter. Czasem, jakby mu tego było za mało, wchodził bezpośrednio swoim malarstwem na najprostsze sprzęty, takie jak szafa, stołek – malował na nich swoje trójkąty i trapezy, ale było to jedynym uzupełnieniem tego spektaklu, który tworzyły jego płótna”. ~ Jerzy Tchórzewski, Jak dostałem od Nowosielskiego powabną dziewczynę… (fragment wspomnień), w: „Twórczość”, 1993, nr 9, s. 133-134, oraz w: Jerzy Nowosielski. Notatki część trzecia, czerwiec 2001, Galeria Starmach, Kraków.
Dużo później, już po wojnie, kolejną pracownią Nowosielskiego była podnajęta pracownia Jonasza Sterna przy al. Krasińskiego, którą zajmował zaledwie pół roku podczas stypendialnego pobytu Sterna w Paryżu. W 1949 roku po powrocie Sterna Nowosielski przeniósł się na ul. Batorego. Pracownię na Batorego wspominał m. in. Marian Warzecha:
„Nowosielski miał swego czasu pracownię na ulicy Batorego, którą potem odstąpił Tchórzewskiemu. Było tam bardzo dużo rysunków. Właściwie została tam ich cała masa. I w związku z tą pracownią przypomina mi się taka, no trochę makabryczna historia. Jurek podarował mi swój obraz Dom gołębi, który jest teraz w Muzeum Narodowym w Warszawie i powiedział, że jest on w pracowni, którą odstąpił Tchórzewskiemu. Objaśnił mi, gdzie się ona znajduje i powiedział, żebym tam poszedł i wziął go sobie. Tchórzewski już tej pracowni nie używał, ze względu na strasznie zaciekający dach. Pamiętam także, że jakoś z Tchórzewskim nie mogłem się wtedy skontaktować i Andrzej Cybulski powiedział mi, żebym sam poszedł, bo klucz jest tam zawsze. Wytłumaczył mi nawet, gdzie był chowany. Poszedłem więc do tej pracowni, odnalazłem Dom gołębi, który był całkowicie zamoknięty. Wewnątrz, na podłodze leżała jakaś tektura, po której kilka razy nawet przeszedłem. W końcu trochę mnie ona zaintrygowała. Podniosłem ją i okazało się, że to nie jest tektura, tylko teczka. Po prostu teczka z mnóstwem rysunków. Wszystko było kompletnie mokre, a teczka przykrywająca dziurę w podłodze, strasznie zalana. Z dachu kapało, więc Tchórzewski najzwyczajniej w świecie położył w tym miejscu, świadomie czy też nie, teczkę z pracami Nowosielskiego”. ~ Akademiakatów i rysunki erotyczne… Ze wspomnień Mariana Warzechy, notował Andrzej Szczepaniak w: Jerzy Nowosielski. Notatki część trzecia, czerwiec 2001, Galeria Starmach, Kraków.
W kwietniu 1950 roku Jerzy Nowosielski z żoną Zofią przeprowadził się do Łodzi. W wynajętym mieszkaniu przy ulicy Narutowicza 113 zorganizowali sobie wtedy dosyć skromną pracownię. Dopiero w 1956 otrzymał przestronną i samodzielną przy ul. Zachodniej 27/108, róg Bazarowej, na ostatnim, ósmym piętrze wielkiego bloku.
„Wystarczy wejść na ósme piętro i spojrzeć w dół, by mieć rozległy widok na całą Łódź. Dwu i trzypiętrowe domki z krzywymi dachami, trochę zieleni, smukłe piony kominów. Tylko ósme piętro, a ma się wrażenie, że patrzymy z drapacza. Łódź to miasto niskiej, koślawej zabudowy: wielkie przedmieście jakiegoś wyimaginowanego miasta. Niziutkie prostokątne okienka umieszczone w ścianach pracowni obejmują naturalnymi ramami obraz widzianego świata, tak samo urzekających, jak wiszące opodal pejzaże łódzkich przedmieść Jerzego Nowosielskiego”. ~ Wizyty „Expressu”, Lubię to miasto, Rozmawiał: Jerzy Lessman, „Express Ilustrowany” Nr 49 (701) ROK IV, sobota 28 lutego – niedziela 1 marca 1959, s. 3.
„Jerzy Nowosielski mieszka w Łodzi. Obszerna pracownia, którą od niedawna wraz z żoną zajmuje, przerobiona została, zgodnie ze zwyczajem, z części pomieszczeń strychowych w wielkim, nowym bloku w północnej części miasta. Przez prostokątną szparę niskich okien widać zbiegające się w dalekiej perspektywie linie błotnistych ulic, monotonną i szarą krystalizację dachów, niknące w brudnej mgle stożki kominów. Pracownia jest przestronna, ale zawężona nieregularnym występami murów, ma dobre górne światło płynące z wyprowadzonych wysoko ponad załomy dachu świetlików”.